niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział ósmy rodzący pewną zależność.

Po dwóch tygodniach udało się. Trochę krótko i tajemniczo, ale wszystko zmieniłam w ostatniej chwili. Dziękuję Madeline! :*
_____________________________________________
Biegłam. Uciekałam. Znowu. Co sił w nogach pędziłam przed siebie. Moje serce znowu biło szybciej. Jednak tym razem to nie był sen. Byłam całkowicie przytomna, a moje myśli krzyczały tylko jedno słowo, które tak dobrze zapamiętałam.
Tchórz.
Tchórz!
TCHÓRZ!
Zła na siebie, co raz bardziej przyspieszałam, zamieniając szybki bieg w sprint. Nim się obejrzałam, zmęczona, z uczuciem palących płuc stanęłam przed ciemną już skocznią. Nie wiedziałam przed czym tak uciekałam, może poczułam nagłą potrzebę wyciszenia się? Udania się w miejsce odosobnione, oddzielone od hałaśliwych zakopiańskich uliczek?
Dokładnie rozejrzałam się po ciemnej okolicy.
Całkowicie sama.
*
Niedzielny poranek. Jeszcze ospałe słońce leniwie wychodziło zza horyzontu, wpadając całkiem przypadkowo do pokoju sióstr. Za oknami natomiast trwały poranne treningi zawodników i gorączkowe przygotowania organizatorów, by kwalifikacje, jak i konkurs odbyły się zgodnie z planem. W pokoju była tylko jedna z sióstr, mimo że dwa łóżka były zajęte. Obok Mai spał jeszcze Maciek, którego do tamtej pory nie mógł znaleźć żaden z kolegów.
W oddali zza drzwi dało się słyszeć energiczne, szybkie kroki. Osoba ta stanęła przed pokojem dwóch sióstr. Po chwili Ewa wkroczyła do pomieszczenia. Z zamachem położyła torbę z lustrzanką na stole, nadal stojąc plecami do dwóch łóżek umieszczonych w głębi pokoju.
- No księżniczki, wstajemy! Ile można tak spać? - Maciek powoli otworzył jedno, następnie drugie oko uważnie przyglądając się poprawiającej sobie fryzurę Ewie, która z podekscytowaniem i pewnością siebie kontynuowała - Trzeba znaleźć naszego księcia z bajki, który nie zjawił się dzisiaj na porannym treningu, ponadto ...
Stoch momentalnie zamarła zauważając w lustrze młodszego Kota, który również z nie mniejszym zaskoczeniem przyglądał się blondynce. Śmiech Maćka przerwał chwilową ciszę.
- Książe z bajki? Serio? - Poruszając wymownie brwiami wstał szybko z łóżka, z pełną powagą zasalutował Ewie w pośpiechu opuszczając pokój.
*
Umieram.
Świat zawirował ponownie, gdy tylko otworzyłam oczy.
Ledwo podparłam się na zdrętwiałej ręce. 
Palcami przejechałam po zimnym drewnie.
Nie byłam w stanie zmienić swojej pozycji.
Tak zostałam.
Nie wiem ile to trwało.
Poczucie niesamowitej bezsilności, było wręcz pasjonujące.
Powoli wypełniało mnie całkowicie.
Ostatni raz otworzyłam powieki.
*
Patrzył na nią od kilku minut, zanim postanowił do niej podejść. Miała na sobie tylko sukienkę, starą, jasnoniebieską. Dotknął delikatnie jej bladej twarzy, dłoni. Szybko zrozumiał, że nie ma wyboru. Wsunął swoje ręce pod nią, by po chwili nieść ją do siostry.
*
Przerażająca cisza.
Ciepło rąk.
Ciche głosy siostry budzące do życia, którego tak bardzo nie chciałam kontynuować.
Chciałam zostać.
Tam.
Na zawsze.
On jest jednak zdolny do wszystkiego.
Zabrał mnie.
On.
Mój książę z bajki.

niedziela, 23 czerwca 2013

Informacja

Niestety muszę was poinformować o zawieszeniu bloga. Powodem nie jest jedynie nauka. Nie spodziewajcie się żadnego rozdziału w przeciągu pierwszego miesiąca wakacji. Przepraszam, jest mi naprawdę przykro, ale nie mam wyboru. Oczywiście postaram się czytać wasze opowiadania na bieżąco. Pozdrawiam i do następnego :* /Ann.

środa, 12 czerwca 2013

Libster Award

Nominację otrzymałam od Charlotte (http://my-dreams-world-story.blogspot.com/), Alexandry White (http://austrian-heart-in-norwegian-hands.blogspot.com/) oraz od Suomi Forever (http://jungen-ski-springere-aus-deutsch.blogspot.com/) Dziękuję Wam serdecznie :)
PYTANIA OD CHARLOTTE
1. Twoje największe marzenie?
Sport.
2. Twoje największa pasja?
Sport, a w szczególności gimnastyka artystyczna, tenis ziemny, snowboard, oj .. dużo by tego wymieniać :)
3. Jakiego języka chciałabyś się nauczyć?
Najbardziej to hiszpańskiego albo włoskiego.
4. Gdybyś miała jakąś super "nadprzyrodzoną moc" to jaką byś wybrała?
No nie wiem, chyba wybrałabym teleportację, lub czytanie w myślach ...
5. Morze czy góry?
Góry!
6.Jakie 3 rzeczy byś zabrała na bezludną wyspę?
A pojęcia nie mam :P
7. O czym było twoje pierwsze opowiadanie?
W sumie, o niczym :)
8. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?
Uznałam, że właściwie nic innego nie zmusi mnie do pisania czegokolwiek. 
Dzięki temu polubiłam pisanie, stało się to dla mnie prostsze.
9.Co Cię inspiruje w życiu?
Co mnie inspiruje? Chyba spokój, lub sport. Przez to staję się szczęśliwsza.
10. Kim chciałaś zostać będąc dzieckiem?
Sportowcem
11. Ulubiony film i książka?
Książka Agaty Chrisie "I nie było już nikogo" a co do filmu, to mam ich mnóstwo...
PYTANIA OD SUOMI FOREVER
1. Jak masz na imię?
Ann :(
2. Masz jakiegoś idola? Czym ci imponuje?
Jest nimi większość sportowców. Podziwiam ich za to co robią, i jaką im to przynosi radość.
3. Jakie dyscypliny sportowe cie interesują?
Kocham każdy rodzaj sportu. Z wyjątkiem boksu. Najbardziej jednak lubię gimnastykę artystyczną.
4. Czy to jest twój pierwszy blog?
Taak :)
5. Co cię skusiło, żeby zacząć pisać opowiadania?
Chyba chęć nauki pisania ...
6. Podobają ci się moje opowiadania?
Tak, no a jak inaczej? :)
7. Jakie imiona nadałabyś swoim dzieciom?
Oj ... dużo jest imion, które mi się podobają... 
Męskie np. Kamil, Dawid, a żeńskie, Magda, Monika.
8. Kim chcesz zostać w przyszłości?
Niestety jeszcze nie wiem. Na pewno będzie to coś związane z AWF-em.
9. W jakim kraju chciałabyś zamieszkać?
Polska. No ewentualnie Hiszpania c:
10. Gdybyś zlazła lampę z dżinem jakie byłyby twoje 3 życzenia?
3 życzenia? Zdrowie, przyjaciele i praca z której byłabym zadowolona i ja i moja rodzina.
11. Jakie imię wybrałaś sobie do bierzmowania?
No i  właśnie tu  też mam problem, bo jestem w trakcie ... myślenia :)

RESZTE UZUPEŁNIĘ MOŻLIWIE JAK NAJSZYBCIEJ








poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział siódmy zwany przeczuciem.

Jestem z tego rozdziału dumna. Niestety wiem, ze są tu literówki, lub błędy ortograficzne za co przepraszam. Końcówka może być trochę niezrozumiała, ale tak to jest, gdy piszę coś o pierwszej w nocy. Ogólnie coś mi nawaliło i pisałam to w html w dodatku nie na komputerze. Ale cieszę się, że się udało.
Osobiście pozwalam na krytykę błędów. Sama jestem ciekawa ile ich tu jest :)

____________________________________________________
Biegłam przez jeden z warszawskich parków. Była noc. Ciemne chmury przysłaniały jasno świecące gwiazdy. Uciekałam. Nie patrzyłam za siebie. Lekko rozpuszczone włosy wlatywały mi do oczu, sandały spadały z pokrwawionych stóp, sukienka, jasnoniebieska, poszarpana była przez gałęzie. Podrapane ręce i nogi powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Byle tylko dotrzeć na koniec, tam gdzie czekała, nadal potrzebująca mnie siostra. Światła lamp zaczęły być co raz bardziej widoczne. Powoli wyłaniały się zza drzew. W tym świetle, na środku zobaczyłam małą, dzielnie trzymającą się na nogach dziewczynkę. W tamtym momencie, w chwili nieuwagi, potknęłam się o korzeń, by runąć na twardą, zmarzniętą, lecz suchą ziemię.
Jeszcze trochę Ida.
Dasz radę
Krzyczał głos w mojej głowie. Ledwo podniosłam się z lodowatego podłoża. Wyczuwałam niebezpieczeństwo. Moje nogi, znowu zaczęły szybko pracować, ale tylko na chwilę. Słabłam. Bardzo. Z kroku na krok, moje serce przyspieszało, w uszach słyszałam tylko pracę mojego serca. Dudnienie. W ustach od dawna czułam smak krwi. 
Wytrzymam.
Dla Mai.
Nie biegłam, szłam. Wolno. Za wolno. Niespodziewanie, dosłownie parę kroków przed siostrą zabrakło mi sił. Mózg zaczął wariować. Poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Delikatnie, popchnęła mnie w tył. Upadłam. Przed Mają. 
Nie udało mi się jej uratować.
*
Momentalnie znalazłam się po drugiej stronie ulicy, obok parku, w którym, przed chwilą widziałam Maje. Zimne powietrze wtargnęło do moich płuc. Zamarłam. Przede mną ktoś szedł. Prowadził mnie. Nie mówiłam ani słowa, bo do tej pory czułam głośne bicie mojego serca, które wszystko przygłuszało. Nie docierały do mnie żadne odgłosy z zewnątrz. Doszłam do drogi, ledwo idąc. Chciałam upaść, ale coś mnie powstrzymywało. Stanęłam, wraz z tajemniczą postacią, która wyraźnie patrzyła na wprost, na drugą stronę ulicy. Ja również zainteresowana zerknęłam. Stała tam mała dziewczynka. Maja. Miała nieprzytomny wzrok. Dzieliła nas tylko ulica. Chciałam wybiec, by rzucić jej się na szyje. Jednak ona pomyślała o tym szybciej i nim się spostrzegłam, leżała na ulicy.
Martwa.
*
Błysk flesza. Dotyk silnych, ciepłych rąk. Chwyciłam je, trzymając się mocno. Chciałam czuć się bezpieczna. Na zawsze. W uszach nadal słyszałam tylko szybko bijące serce. Nie chciałam się poddać. Usłyszałam cichy syk. Wolno, z ociąganiem otworzyłam oczy. Nie wiele mi to pomogło, bo i tak nic nie zobaczyłam. W pokoju było ciemno. Jedynym źródłem światła w tamtym momencie, były uchylone drzwi, przez które wchodzili zawodnicy. Jeden, drugi, trzeci. Mieli wyśmienite humory. Nagle, ktoś zaczął mi machać ręką, przed oczami, zasłaniając cały, niezbyt interesujący widok na zaciemniony pokój. Spojrzałam na chłopaka, zdając sobie sprawę, że cały czas otaczał mnie swoim ramieniem. Patrzył na mnie swoimi jasnoniebieskimi oczami, które nie wyrażały ani smutku, ani zdziwienia. Dzięki światłu padającemu z zza drzwi, byłam w stanie zobaczyć piękny uśmiech pojawiający się na jego twarzy. Wyciągnął w moją stronę ręce. W jednej z nich trzymał szklankę wypełnioną po brzegi napojem.
-Krzysiek, a ty zapewne jesteś Ida, co?
Niepewnie przytaknęłam głową, na co skoczek ponownie zaśmiał się, podając mi szklankę do ręki. Drugą dłonią natomiast, chwycił moją i pociągnął w stronę kolegów. Dobrowolnie poddałam się, wiedząc że nie ominie mnie 'prezentacja' a to był najlepszy moment. Szybko wzrokiem odszukałam Mai, która nadal pod dyrekcją Ewy biegała z lustrzanką.
Żyje.
Tylko to się liczyło.
Szybko wypędziłam z głowy złe myśli, bo nim się spostrzegłam, stałam już przed grupką skoczków. Nie znałam nikogo oprócz Maćka, którego kojarzyłam ze skoczni i poznanego przed chwilą niebieskookiego Krzyśka. Jak się okazało,był tam jeszcze wiecznie zadowolony Piotrek, blondyn Dawid, którego nie kojarzyłam z konkursu, a także lekko zamyślony tamtego wieczoru Stefan. Zapanowała chwilowa, niezręczna cisza, którą przerwał dźwięk naciskanej z drugiej strony drzwi klamki. Dalej milczeliśmy. Do pokoju zajrzał dumny z siebie Kamil. Nie zauważył nas, siedzących w pomieszczeniu po ciemku. Wyszedłby zapewne, gdyby nie Ewa, ktora poraz kolejny tamtego wieczoru niespodziewanie, rzuciła się na zwycięzcę. Któryś ze skoczków zapalił światło, zapraszając zdziwionego Kamila do środka. 
Każdy otrzymał od Ewy symboliczny kieliszek. Gdy wszyscy, zgodnie, razem, pili za pomyślność Polaków w konkursie, zauważyłam brak jednego z zawodników. Rozejrzałam się po pokoju. Maja, najwyraźniej w swoim żywiole śmiała się z chłopakami, opowiadając historie. Ewa, tradycyjnie robiła wszystkim zdjęcia. 
Poczułam ochotę wyjścia na taras, by choć na chwilę odpocząć od zgiełku i najnormalniej w świecie pomarzyć. Gdy ruszyłam w stronę drzwi, zauważyłam, że były one lekko uchylone. Wyszłam na zimne powietrze, mocniej opatulając się ciepłym swetrem. Oparłam się o metalową barierkę, nadal trzymając w ręku wypełniony do połowy kieliszek. Usłyszałam za sobą dość cichy, lecz mocny głos.
-Co tu robisz?
Momentalnie odwróciłam się. Przede mną stał wysoki brunet. Maciek. Ponownie oparłam się o barierkę, udając, że wpatruję się w ciemny las, że wsłuchuję się w szum pobliskiego strumyka. Zamknęłam oczy, próbując zapomnieć o koszmarze, z którego wybudził mnie Krzysiek. Na próżno. Strach o siostrę, co chwilę powracał ze zdwojoną siłą. Nie chciałam jej stracić. To było ponad moje siły.
To przeczucie.
Przeczucie, które nigdy mnie nie myliło.
Maciek, nie uzyskawszy odpowiedzi na swoje pytanie odwrócił się i poszedł, zostawiając mnie samą na mroźnym powietrzu.
Nie wiem, ile czasu spędziłam na dworze. Jednak, gdy weszłam do pomieszczenia, wszyscy już spali. Wśród skoczków rozłożonych na wielkiej narożnej kanapie, nietrudno było odnaleźć Maję, ubraną w jasnoniebieską sukienkę. O dziwo, leżała ona wtulona w pół śpiącego Maćka. Mimowolnie uśmiechnęłam się widząc ten widok. Spróbowałam jak najdelikatniej, wziąć siostrę na ręce, by nie obudzić przy tym ani jej, ani chłopaka. Dotknęłam lekko jej sukienki, dłoń wsuwając pod jej plecy. Zdawałam sobie sprawę z tego, że Maja nie jest na pewno tak lekka, jak jeszcze kilka lat temu, ale wiedziałam, że jestem jeszcze w stanie ją unieść.
W połowie wykonywania tej czynności przeszkodziły mi silne ręce, które momentalnie wyrwały mi śpiącą siostrę z rąk. Przede mną, po raz kolejny tamtej nocy, stanął brunet z ciemnymi oczami.

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział szósty traktowany jako niezapomniana chwila

Wreszcie udało się ...
Zwlekam tak od trzech dni z wstawieniem.
Zapraszam i miłej lektury!
________________________________________________
To były najlepsze dni.
Te niezapomniane.
Właśnie z  nimi.
Właśnie tam.
W Zakopanym.
*
Siostry wraz z Ewą, po raz kolejny tego dnia stanęły przed Wielką Krokwią. Mimo małego spóźnienia, zostały bez problemu wpuszczone do swojej loży. Ewa natomiast, jak najszybciej pobiegła w stronę skupiska małych drewnianych domków, by jeszcze przed konkursem, zdążyć wyściskać swojego męża. Ida i Maja zostały same, wpatrując się w obiekt górujący nad nimi, wokół którego zgromadziło się kilkanaście a nawet kilkadziesiąt tysięcy kibiców ubranych w biało-czerwone stroje. To właśnie tam można było poczuć się prawdziwym patriotą. Radosna atmosfera zaczęła udzielać się jeszcze przed rozpoczęciem zawodów, kiedy speaker zaczął śpiewać i żartować. Tłumy poszły zaraz w jego ślady, śpiewając, podskakując, machając flagami. Po prostu dobrze się bawili.
Nie wszyscy.
Jedna z nich nadal stała nieruchomo.
Nie śpiewała, nie śmiała się.
Była skupiona.
Nic nie było w stanie wytrącić jej z równowagi.
Nic, poza ...
- Uśmiech! - Ida skrzywiła się próbując uciec przed błyskiem flesza lustrzanki Ewy, która zadowolona z siebie zerknęła na wyświetlacz. Na  zdjęciu, spośród setek tysięcy biało- czerwonych chust i szalików wyróżniały się dwie postaci patrzące prosto w obiektyw. Jedna z nich, niższa, roześmiana, z małymi dołeczkami w kącikach ust. Druga poważna, surowo patrząca na aparat. Realistka. Mina Idy, wywołała salwę śmiechu Ewy. Lekko otwarte i wykrzywione usta, wskazywały na krzyk starszej z sióstr, natomiast zmarszczony nos i brwi, mówiły o wielkim niezadowoleniu, którego powodem był snop światła centralnie ją oświetlający. Dziewczyna nadal stała w tej samej pozycji, groźnie patrząc na rozbawioną Ewę. Dopiero Maja odciągnęła siostrę, wskazując palcem na skocznie, gdzie na belce siedział właśnie Polak, który tego wieczoru rozpoczynał zawody.
Rozpoczęło się.
To na co od tak dawna czekały.
Młodsza z sióstr z zaciekawienie zaczęła oglądać zawody, powodując nieznaczny uśmiech, wciąż przyglądającej się jej Ewy. Trzeba było przyznać, że rzeczywiście zaangażowała się w konkurs. Ewa natomiast, całkowicie oddała się fotografowaniu skoczków, to na belce, w locie, czy podczas zaznaczenia pięknego telemarku. Pokazała Mai zdjęcia, która zachwycona szczerze się uśmiechnęła. Nie wiedziała, że stojąca kilka metrów dalej Ida, która z wręcz stoickim spokojem przyglądała się rozgrywanym zawodom, nie była w stanie poznać własnej siostry, która teraz wraz z Ewą cieszyła się z udanego skoku Polskiego skoczka. Niegdyś smutna, zagubiona Maja, teraz zachwycona, z nieschodzącym z twarzy uśmiechem.
Czy to rzeczywiście jest Maja?
Skupiona, prawie tak jak zawodnicy. W nadziei czekała na zmianę. Na wygraną Kamila, na cokolwiek. Z zaciśniętymi pięściami, oglądała kolejne skoki Polaków. Po pierwszej serii zawodów, tonem znawczyni oceniła wynik skoczków jako znośny, a występ Olka, który zajmował jedną z czołowych lokat, jak dobry. Podczas przerwy Ewa uczyła Maję jak obsługiwać jej lustrzankę na przykładzie zdjęć robionych Idzie, która w tamtym momencie oparta o metalową barierkę, wychylona lekko w przód, przyglądała się przechodzącym obok skoczkom i dobrze bawiącym się ludziom na trybunach. Zamyśloną i oderwaną od rzeczywistości dziewczynę obudził dopiero komentator zapowiadający skok pierwszego z Polaków, w drugiej serii - Maćka Kota. Momentalnie spojrzała w górę, gdzie kilkadziesiąt metrów od zawodnika powiewała biało-czerwona, lekko wystająca z gniazda trenerskiego flaga. Odnalazła wzrokiem trenera, który ze skupieniem przyglądał się wskaźnikowi wiatru. Łukasz Kruczek ze zmartwieniem spojrzał w górę na swojego podopiecznego, który czekał na belce gotowy do startu.
Mocny, zdecydowany ruch trenera zadecydował o odepchnięciu się skoczka od belki, by chwilę później z zapartym tchem tysiące par oczu patrzyło na skoczka przekraczającego próg...
Proszę! Dasz radę!
To był zbyt krótki skok, na objęcie prowadzenia przez reprezentanta Polski.
Ida otworzyła oczy. Nie widziała lotu chłopaka, jednak głos komentatora, oznajmiającego wynik skoczka, gwałtownie sprowadził dziewczynę na ziemie. Nad Wielką Krokwią nastała cisza. 115,5 metra. Daleka pozycja. Łukasz Kruczek stojący na górze, nie załamał się. Wiedział że ten jeszcze wciąż młody chłopak, ma przed sobą wielką karierę.
*
Przechodził, przygnębiony obok Idy, która podobnym wzrokiem, pełnym żalu spojrzała na chłopaka. Nie zdążyła nic powiedzieć. Kolejny polski skoczek szykował się do skoku.
Polacy hucznie świętowali zwycięstwo Kamila Stocha w Zakopanym. Pierwszą osobą, która mu gratulowała była Ewa, która po jego wspaniałym skoku dającym zwycięstwo, wybiegła do męża zostawiając Mai swoją lustrzankę. Nie spodziewała się jaki użytek zrobi z niej młodsza z sióstr.
Każdy cieszył się inaczej. Jedni płakali z radości, inni skakali ze szczęścia, każdy na swój sposób. Ida także. Dziewczyna nadal stała oparta o barierkę. Tym razem kąciki jej ust podniosły się lekko do góry, w oczach pojawiły się łzy szczęścia.